wtorek, 26 listopada 2013

Największym problemem polskiego krajobrazu jest ... - ustawa krajobrazowa?

Prace na tzw. "ustawą krajobrazową" są już na ukończeniu. Cele jakie przyświecały tej ustawie były zróżnicowane. Według jednych miała walczyć z reklamami, według innych z wiatrakami, każdy chciał czegoś zakazać. Według wielu projekt ustawy najmocniej bije w reklamy i w energetykę odnawialną, głównie wiatrową.
A szkoda, ponieważ akurat walka z reklamami to stosunkowo łatwy problem (można je usunąć w kilka dni). Natomiast czy walka z wiatrakami ma sens, skoro już dziś nie można ich lokalizować w terenach najcenniejszy przyrodniczo i wizualnie? Warto też sobie zdać sprawę z tego, że siłownie wiatrowe stawiane są zazwyczaj tylko na 20-25 lat i przez ten czas chronią nam ostatnie wielkie wolne przestrzenie dla przyszłych pokoleń. Bronią przed czym? Przed zabudowaniem całej Polski domkami rozsianymi co 200 m, często koszmarnymi wizualnie. O ile taki wiatrak postoi sobie 20-25 lat i zniknie, o tyle takie domki będą stały jeszcze 50, może 100 lat i więcej. 
http://www.rozanka.info/infrastr.html- typowy widok w Polsce.


- a tutaj już nie wiadomo, czy się śmiać czy płakać.


Cieszy mnie, że podobne stanowisko prezentują też architekci.
Cytaty z artykułu:

Reklamy to nie największy problem polskiego krajobrazu. Można je szybko usunąć w przeciwieństwie do zabudowy, która coraz bardziej szpeci nasze otoczenie 
- twierdzą architekci z Polskiej Rady Architektury.

Wiele punktów poświęcono walce z reklamami. To jest ważne zagadnienie, nie chcę umniejszać jego wagi. Czytając projekt ma się jednak wrażenie, że jest to największy problem dotyczący krajobrazu, a tak nie jest, bo reklamy można szybko usunąć, natomiast tego, co się dzieje w sferze urbanistyki, usunąć się szybko nie da 
- powiedział PAP członek Polskiej Rady Architektury Przemysław Wolski z Katedry Architektury Krajobrazu SGGW.

Każdy rolnik może na swoim terenie wybudować dom, stworzyć siedlisko, a miasta rozpełzają się w regionie podmiejskim w sposób bardzo chaotyczny. To dewastuje krajobraz, niszczy przyrodę i powoduje bardzo wysokie koszty infrastruktury, ponieważ dostarczenie tam prądu czy zbudowanie drogi jest bardzo drogie 
- zauważył Chwalibóg.

Inni zauważają, że szykowane zmiany odbiorą dużą część władzy planistycznej gminom.

W szczególności wątpliwości budzą zapisy stojące w sprzeczności z zapisami Konstytucji RP. Przeniesienie znacznej części elementów władztwa planistycznego gmin na województwa kłóci się z zapisaną w Konstytucji regułą pomocniczości („odpowiedzialność za sprawy publiczne powinny ponosić przede wszystkim te organy władzy, które znajdują się najbliżej obywateli”). Niecelowym  jest wyłączenie aktywnego udziału gmin z audytu krajobrazowego, ponieważ to władze gmin najlepiej znają lokalne walory krajobrazowe i ich aktualny (a nie weryfikowany raz na 20 lat) stan. Ich głos w formie wiążącej opinii jest wyjątkowo cenny w tych pracach, lecz niestety planowane regulacje nie nadają opiniom gmin formy wiążącej dla władz województwa. W rezultacie decyzje planistyczne podejmowane będą na poziomie województwa, jednak podkreślić należy, że skutki tych decyzji będą ponosiły przede wszystkim społeczności gminne.
oraz:

Linki powiązane tematycznie:

poniedziałek, 25 listopada 2013

Planowanie przestrzenne a urbanizacja Polski

Teoretycznie z planowaniem przestrzennym w Polsce jest wszystko w porządku. Istnieje ono w ustawach, istnieje na szczeblu krajowym, wojewódzkim i gminnym. Dążeniem jest wprowadzenie tzw. "ładu przestrzennego", czyli taki sposób ukształtowania przestrzeni, który tworzy harmonijną całość.

A teraz zejdźmy na ziemię i zobaczmy jak to wygląda u nas. W praktyce wygląda tak, że wmówiono ludziom, że mają prawo wybudować się praktycznie wszędzie. Jak teoretycznie prawo lub zdrowy rozsądek nie pozwala, to jakoś to się u wójta lub innego urzędnika załatwi. Bo jak inaczej uzasadnić to, że ludzie budują się choćby na terenach zalewowych? Po części pozwala na to samo prawo, gdyż obejście przeszkód jest czasem komicznie proste. Najlepszym przykładem tego, jak łatwo się wybudować, są problemy z lokalizacją parków wiatrowych. Całkiem spory park wiatrowy na 20-30 MW, ogranicza zabudowę w gminie na zaledwie 3-4% jej powierzchni. Tymczasem głównym argumentem wielu osób blokujących takie inwestycje, jest "blokowanie rozwoju wsi, gminy i zabieranie miejsca pod zabudowę". A jaka jest prawda?



Najczęściej wygląda to tak, że tereny zurbanizowane gminy stanowią około 10% powierzchni, lasy i wody stanowią około 30% powierzchni, a pozostałe 60% to wg. większości osób, tereny pod zabudowę ..... takie jest społeczne przekonanie. Te 60% to zazwyczaj użytki rolne i tereny "podleśne". Każdy chce mieć "kawałek przyrody" dla siebie. Co zazwyczaj po 5 latach oznacza, że ma 5-10 sąsiadów koło siebie i wieczną budowę. Jeżeli "zabranie" tych 3-4% powierzchni gminy spod możliwości zasiedlania pól tak boli, to dobrze obrazuje to podejście panujące w Polsce, cały teren zabetonować, postawić domy wszędzie. Gdzie tutaj są standardy urbanistyczne, mówiące że dzieci powinny mieć maksymalnie 400-700 m do szkoły podstawowej? Mam wrażenie, że za 5-10 lat, już ponad połowa dzieci będzie dojeżdżać do szkół, zamiast dochodzić (a często taki spacer to jedyny wysiłek dziecka w ciągu dnia).

Tereny możliwe do zabudowania - kolor brązowy oraz żółty (na siedliska). Przykładowe studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania gmin w Polsce.

Ale właściwie do czego zmierzam? Jaki to ma związek z urbanizacją? Otóż ma. W rozwiniętych państwach ludność miast i miasteczek to 75-90% osób w państwie.W Polsce jeszcze po II wojnie światowej w miastach mieszkało poniżej 40% osób. Udział ten rósł i zbliżał nas powoli do państw zachodnich. W szczytowym okresie doszło do 62% (okolice 2000 r.). Jednak wtedy zrodziła się moda na dziką wyprowadzkę z miast.
"Zdzichu ma działkę pod miastem, podzielim to na 5 działek, gmina zrobi nam za 15 lat drogę i będzie cacy."
I tak to wygląda w III RP. Udział mieszkańców miast spada, mimo rosnącej liczby nowych miast. Zamiast dobić do 75-90%, zmierzamy ponownie do 50%. A może to dobrze, może to postęp? Kto wie, na pewno nie ma to nic wspólnego z ładem przestrzennym.



Niestety wszystko wskazuje na to, że rosnący udział ludności "wiejskiej" w Polsce, to nie przejaw postępu, tylko wprowadzanie nieładu przestrzennego.




Jakie może być rozwiązanie tej sytuacji? Po pierwsze wprowadzić granicę rozwoju wsi, dziś takich granic nie ma. Wieś to cały obręb, łącznie z polami. Kolejne budynki można dostawiać i dostawiać w nieskończoność. Po drugie, pozwalać na budownictwo siedliskowe tylko dla prawdziwych rolników, ze stosunkowo duży areałem, czyli w polskich warunkach minimum 15 ha. Dziś wystarczy mieć gospodarkę powyżej średniej w gminie, czyli może to być nawet 3-4 ha w niektórych rejonach! Czysty absurd. Średnia powierzchnia gospodarstwa rolnego w Polsce to około 8-9 ha, podczas gdy w rozwiniętych krajach ponad 20 ha (są państwa, gdzie przekracza ponad 100 ha).




niedziela, 24 listopada 2013

Największe miasta świata - stan na 2013 r.

Miasta w XXI wieku tak bardzo się rozrosły, że tak na prawdę ciężko powiedzieć, które jest największe. Dziś jedno miasto styka się z drugim, więc jak podać prawidłową liczbę ludności? Można co najwyżej próbować podawać to na różne sposoby. Analizować same miasto właściwe lub liczyć to z aglomeracją czy zespołem miejskim czasem nawet kilku miast.
No ale spróbujmy. Na początek zestawienie, pokazujące największe miasta wg różnych źródeł:

Według strefy zurbanizowanej (ciągłość tkanki miejskiej, miasto główne + przyległe):
  1. Tokio - Japonia = 37,2 mln
  2. Dżakarta - Indonezja = 26,7 mln
  3. Seul - Korea Południowa = 22,9 mln
  4. Delhi - Indie = 22,8 mln
  5. Szanghaj - Chiny = 21,7 mln
Liczba ludności miasta właściwego (oznacza to zazwyczaj w granicach administracyjnych):
  1. Szanghaj - Chiny = 17,8 mln
  2. Istambuł - Turcja = 13,7 mln
  3. Karaczi - Pakistan = 13,0 mln
  4. Bombaj - Indie = 12,5 mln
  5. Moskwa - Rosja = 12,0 mln
Jak wyglądało to kiedyś? Największe miasta w 1950, 1996 i prognoza na 2015 rok.

Jak widać, stare giganty z połowy XX wieku niewiele już urosły. Ba, niektóre z nich straciły liczbę ludności, na korzyść przedmieść.



Największe miasta w historii w danym okresie czasu:

Jak wielkie będą miasta przyszłości, czy skończy się na 50 mln czy będzie rosło dalej?

Sama liczba ludności mieszkańców nie mówi wszystkiego o mieście. Miasta o takiej samej liczbie ludności mogą mieć zupełnie inne powierzchnie, diametralnie inne. Zobaczmy poniżej porównanie miast gigantów na tle Warszawy.

Porównanie powierzchni zespołów miejskich na zdjęciach satelitarnych z https://maps.google.pl



Gęstość zaludnienia wielkich miast na świecie waha się od 700-800 os/km2 (Atlanta, Boston) do prawie 45000 os/km2 !!!!! Chodzi o miasto Dhaka w Bangladeszu. By było smieszniej, to średnia gęstość zaludnienia całego Bangladeszu to obecnie 1060 os/km2, czyli więcej niż w wielu miastach USA, Kanady czy Australii. Teoretycznie można by więc założyć, że gdyby potraktować cały Bangladesz za miasto (ze względu na gęstość zaludnienia), to mamy pseudo miasto o 152 mln ludności!

Jak wygląda gęstość zaludnienia w polskich miastach? Poświęce o tym inny wpis, na szybko mogę tylko dodać, że centra większości miast to przeważnie 3000-5000 os/km2. Natomiast średnia gęsość w naszych miastach waha się przeważnie w granicach 3000-1500 os/km2. Stosunkowo niewiele, biorąc pod uwagę, jak dużo u nas bloków i kamienic. Wynika to z tego, że około 35-50% obszarów miast stanowią użytki rolne, z lasami często ponad 50%! To komicznie duża wielkość, biorąc pod uwagę, że średnia powierzchnia użytków rolnych dla całej Polski to 59%. Patrząc na te dane, ktoś mógłby pomyśleć, że nasze miasta niewiele się różnią od obszarów podmiejskich i wiejskich. Tym dziwniejsze jest to, że nasze miasta (obszary zurbanizowane) powiększają się często 5-15 km poza granicami miasta, mając w sobie jeszcze tyle luk rolniczych i nieużytków. Generuje to coraz większe korki, wprowadza nieład planistyczny w terenach podmiejskich i ogólny chaos komunikacyjny. W nowych obszarach często brak dróg, przedszkoli i innych niezbędnych usług. Wszystko przez to, że każdy gna na tzw. "wieś", która dosyć szybko zamienia się w zwykłe pseudo osiedle, które czeka następnie przez 5-10 lat na normalną drogę dojazdową.


sobota, 23 listopada 2013

Urbanistyka i gospodarka przestrzenna - niezbędne adresy

Witam, pierwszy wpis musi zaczynać się od niezbędnika, czyli najprzydatniejsze i najciekawsze adresy internetowe, związane z urbanistyką, architekturą, gospodarką przestrzenną i planowaniem przestrzennym.

Ustawy, prawo, rozporządzenia:
Definicje:
Plany zagospodarowania, wyszukiwarki planów i uchwał:
A teraz krótko o mnie. Na imię mam Michał, od ponad 15 lat (wliczając studia) interesuje się planowaniem przestrzeni w skali nieco większej niż architektura, czyli obszarami miast, wsi i regionów. Od kilku lat pracuję także w wyuczonym zawodzie, czyli mam wpływ na przestrzeń (plany miejscowe itp.). Jednym z moich pierwszych pomysłów i powodem, dlaczego wybrałem ten zawód a nie inny, było poszukiwanie idealnych i praktycznych rozwiązań dla miast i osiedli. Jednym z takich pomysłów jeszcze z okresu studiów jest koncepcja miasta, osiedla i terenów rolniczych, oparta na heksagonie, który jest idealną formą zagospodarowania przestrzeni. Oto bardzo stary projekt, jeszcze z okresów studiów:

O zaletach i wadach tego i innych rozwiązań, będzie ten blog.